14 czerwca 2012 roku w Liceum w Kołaczycach odbyło się spotkanie koleżeńskie z okazji 50 lecia matury którą zdawaliśmy w 1962 roku.
W ramach tego spotkania było:
- spotkanie z młodzieżą i Dyrektorem Liceum
- spotkanie absolwentów w klasie i wspomnienia o szkole, profesorach, koleżankach i kolegach,
- złożenie kwiatów na grobach zmarłych profesorów i wychowawców
- wspólna fotografia pamiątkowa
- obiad w restauracji „Pod Filarami” na rynku kołaczyckim.
     Na spotkanie rozesłano 17 zaproszeń, bo tyle uzyskano adresów i kontaktów, a w spotkaniu udział wzięło ośmioro absolwentów i los tak pokierował, że było czworo przedstawicieli klasy A i czworo klasy B.
     Jak to w tym wieku bywa kilka osób które zgłosiło swój udział w spotkaniu odwołało udział w ostatniej chwili z powodu wyjazdu do sanatorium lub przypadków losowych jak pogorszenie stanu zdrowia.

Wspólna fotografia  z Dyrektorem Liceum prof.Antonim Salachą w holu szkoły

od lewej:Emil Madejczyk kl A,Jerzy Drzyzga kl A,Andrzej Szybist klB,Kazimiera Kraus -Łątka kl A,Jadwiga Baystak-Salacha klA, Marta Sagan-Winsch kl B,Dyrektor Liceum,Zofia Kolbusz-Wojdyła kl B pośrodku przykucnął Michał Szot kl B

O ABSOLWENTACH

     Byliśmy urodzeni głównie w 1944 roku czyli jeszcze w czasie działań wojennych w okresie wysiedleń z naszych domów rodzinnych gdyż tamtędy przebiegał front walk wyzwoleńczych II wojny światowej. Młodzież w naszym roczniku pochodziła w głównej mierze z Kołaczyc i bliskich okolic np. „zza wody”czyli z Brzysk, Błażkowej, z Brzostku, ale mieliśmy też koleżankę z Krakowa, z Rzeszowa i kilkoro z Jasła. Naukę w Liceum w Kołaczycach rozpoczęliśmy w 1958 roku. To były czasy jeszcze bardzo biedne do Kołaczyc dojeżdżało się autobusem tzw. „stonką” lub jakimś ciężarowym samochodem, ubrani byliśmy rożnie, pamiętam, że egzamin wstępny zdawałam w kolorowej sukience i jasnej kurteczce typu olimpijka. Egzamin wstępny zdawaliśmy jeszcze w pierwszym budynku szkoły czyli w „baraku” , a drugie półrocze pierwszej klasy rozpoczęliśmy już w nowym budynku który istnieje do dziś. Ze zdziwieniem zauważyliśmy, że barierka przy schodach wejściowych do szkoły nadal ta sama co w 1959 roku. Absolwentów, którzy zdali maturę w 1962 roku było 38, a my na spotkaniu zastanawialiśmy się, że to mało bo  przecież było dwie klasy? Tak szybko po maturze rozbiegliśmy się w swoje strony ze nie wiedzieliśmy o niezdanej maturze przez kilkoro z  koleżeństwa.

O PROFESORACH i WYCHOWAWCACH

Dyrektorem szkoły był prof. Stanisław Maciąg

Wychowawcą klasy A był Prof. Józef Ślisz a klasy B Prof. Jan Salacha.

Grono nauczycieli pamiętamy doskonale ale najbardziej i najmilej wspominaliśmy :

Prof. Jana Baystaka który uczył nas łaciny, uczył nas też niemieckiego ale też życia – te wskazówki i nauki były dla nas cenne.

Prof. Janinę Podrazik – uczyła nas języka polskiego , wspaniała humanistka i nauczycielka . Do dziś pamiętam uczucie patosu na lekcjach gdy omawialiśmy polskich wieszczów i poetów.

Prof. Stanisław Kozłowski – uczył nas matematyki , uczył świetnie, wiele z nas dostało się do dobrych uczelni technicznych (bez korepetycji!!!).  Ponieważ mieszkał w pobliżu internatu żeńskiego był tam jednym z wychowawców,  a w czerwcu czasem zapraszał mnie do swojego ogrodu gdzie przy stoliku pisałam świadectwa na koniec roku dla klasy której był wychowawcą. Czasem też zapraszał mnie do wspólnego poprawiania klasówki z matematyki.

Prof. Stanisław Kuzak – uczył nas fizyki, był młody tuż po studiach i kontakt z uczniami był trochę inny niż z pozostałym gronem, a metody nauczania nowatorskie.

    Wydawało mi się, że mogłabym po maturze studiować nauki humanistyczne , przyrodnicze lub techniczne - nie miałam preferencji na jakiś kierunek.
A było to tak: pierwsze podanie na studia przygotowałam do Akademii Medycznej w Krakowie na kierunek farmacji, po ogłoszeniu tej decyzji w rodzinie usłyszałam od cioci taką opinię „kim ty będziesz? ekspedientką w aptece?. Teraz studiuje się na uczelniach technicznych na AGH, politechnice.” Pod wpływem tej opinii zmieniłam podanie na AGH i tam skończyłam z powodzeniem studia na Wydziale Górniczym ze specjalnością Kopalnictwo Naftowe.

O SZKOLE
     Egzamin wstępny, w starej szkole czyli w  „baraku” który dobrze pamiętam a potem tam pierwsze półrocze nauki , od  II półrocza przenosimy się do nowego budynku – co za komfort i luksus – tyle klas, pracowni, duży pokój nauczycielski, doskonała sala gimnastyczna, biblioteka, stołówka.
Na pewno komfort nauczania poprawił się nam o 200% a nie o 100% - to była prawdziwa szkoła, szatnie , łazienki, pantofle, tarcze na rękawach fartuchów i płaszczy.
W szkole uczyły się cale pokolenia  i rodzeństwa, uczyły się tu również moje trzy siostry.
Po 50 latach widzimy tą szkołę podobnie ale widzimy tez jej historię głównie na ścianach korytarzy i klas – tabla, zdjęcia pamiątkowe, puchary, dyplomy. No i szkoła ma wspaniałą patronkę Marie Curie- Skłodowską.
Obecnie wyposażenie szkoły nowoczesne, Dyrektor Antoni Salacha prezentuje nam filmy z wydarzeń szkolnych ale też osiągnięcia uczniów i nauczycieli. 
Jesteśmy pełni uznania dla rozwoju szkoły, poziomu nauczania i zdobytych przez uczniów nagród i lokat w konkursach. 
Z nostalgią wspominamy: w naszych czasach były podręczniki i biblioteka, nie było telewizji, ciekawych czasopism, był tylko aparat fotograficzny „Druh”, jeszcze żadnych nowinek technicznych. Ale za to nasze pokolenie przeżyło ogromny skok techniczno-ekonomiczny – to był ciekawy okres życia.


O INTERNACIE
Ze zdziwieniem stwierdziliśmy na spotkaniu, że internat w Kołaczycach za naszych czasów nie był koedukacyjny!
Uczyliśmy się w nowej szkole ale mieszkaliśmy do matury w starych internatach ; dla dziewcząt i dla chłopców.
Internat dla dziewcząt mieścił się w drewnianym budynku przy drodze na Jasło tuż za młynem.
Budynek był stary i mieścił trzy sypialnie, świetlicę która była początkowo stołówką, potem pokojem nauki i pokojem dziennym.
Łazienkę stanowił kawałek korytarza za przepierzeniem. Łazienka wyposażona była w miednice i wiaderka na wodę. Toaleta czyli „wygódka” była na zewnątrz budynku nad rzeczka która przepływała obok.
Stołowaliśmy się początkowo na miejscu w internacie a później w stołówce w nowej szkole.
Śniadanie jedliśmy w szkole przed lekcjami,  obiad po lekcjach a na kolacje codziennie wieczorem szliśmy parami z wychowawcą na „przełaj” przez rynek do szkoły.
Wspominam te wędrówki jak marsze przełajowe po wodzie i błocie, jesienią w ciemnościach, latem omijając stadka gęsi i krów zmierzających na wypas na błonia.
Zawsze czuliśmy na sobie spojrzenia i zaciekawienie mieszkańców rynku i okolic.
Nie wspominam jak mieszkali chłopcy ponieważ nigdy nie widziałam internatu męskiego w Kołaczycach.
Na spotkaniu dziwiłam się, że nie wiem nic o internacie męskim a koleżanka uzmysłowiła mi, że jak to miałam wiedzieć jeśli o 15.30 po obiedzie musiałyśmy już być w internacie. Była dyscyplina i już.


O NAUCE I WYCHOWANIU
Uczyliśmy się głównie z podręczników i książek z biblioteki. Lekcji i przedmiotów było dużo, były takie których teraz nie ma np.: propedeutyka filozofii, astronomia, higiena, przysposobienie wojskowe. Ćwiczenia z bronią i nauka strzelania – to były czasy!!!!, a prof. Salacha często w ramach dyscypliny paskiem od karabinu przebiegał po nogach.
W internacie istniała samopomoc koleżeńska w nauce, pamiętam, że chętnie pomagałam koleżankom w nauce matematyki.
Poziom nauczania był tak dobry, ze bez korepetycji zdecydowana większość naszych absolwentów dostała się na studia,  głównie w Krakowie. Wielu z naszych absolwentów uzyskało tytuły naukowe i objęło ważne stanowiska zawodowe.
Wspominamy, że dyscyplina i metody wychowawcze które przeszliśmy w liceum pomagały nam w życiu,


O KOŁACZYCACH
Przez te 50 lat Kołaczyce zmieniły się bardzo.
W latach naszej nauki w liceum czyli 1958 – 1962 miejscowość miała swój urok i pejzaż ale to już nie wróci.
Urokliwe były na pewno przemarsze gęsi i krów przez rynek na błonia , legenda o wąsach na sprzedaż, ale mniej sympatycznie już było chodzić w zabłoconych butach, nieoświetlonymi drogami.
Dziś rynek kołaczycki odrestaurowany wygląda ślicznie, ale zmieniło się też życie mieszkańców, gęsi i krów raczej nie uświadczysz za to parkingi pełne samochodów.
Kołaczyce odzyskały prawa miejskie , są  dobrze zarządzane,  bardzo ładnie się rozbudowały.
Miło było nam posiedzieć na ławeczkach w rynku i powspominać naszą młodość i czasy szkolne w Kołaczycach.

  Wspomnienia  na rynku kołaczyckim

  Wspominała Zofia Kolbusz Wojdyła

DMC Firewall is developed by Dean Marshall Consultancy Ltd