Na ścieżkach naszego życia spotykamy różnych ludzi. Niektóre spotkania traktujemy jak epizod, szybko wymazujemy je z pamięci, inne wręcz przeciwnie, są początkiem wielkiej przygody z ludźmi, którzy stają się naszymi przyjaciółmi, autorytetami lub w jakiś sposób zaznaczają swą obecność w naszym życiu.
Spotkanie z panem Richardem Weintraubem, psychiatrą z Pensylwanii, pozostanie na długo w pamięci uczniów z LO w Kołaczycach, którzy spotkali się z nim w pewien majowy piątek. Przybył do Polski , by szukać swoich żydowskich korzeni. Z odszukanych w archiwum rodzinnym listów dowiedział się, że jego pradziadek miał karczmę w Kołaczycach i wyemigrował w latach 30. ubiegłego wieku do Stanów Zjednoczonych. Pan Richard chciał zobaczyć miasteczko, gdzie obok siebie żyli kiedyś Żydzi i Polacy, dowiedzieć się, jak te relacje wyglądały. Spotkanie z młodzieżą przybrało więc zaskakujący charakter, oparte było na dialogu, wymianie informacji. Richard opowiadał, jak żmudną pracą jest odkrywanie historii rodzinnej – jemu udało się zbadać 7 pokoleń, a dzięki badaniom genetycznym odszukał 50 krewnych, w tym także kilku w Polsce. Temat holocaustu oczywiście obecny był w rozmowie, bo tak jak każda rodzina żydowska, tak i ród Weintrauba, został dotknięty tą tragedią.
Wyszliśmy z tego spotkania z większą dozą tolerancji, przekonaniem, że relacje polsko-żydowskie to nie przeszłość, ale historia, którą tworzymy tu i teraz. I to nie koniec naszej opowieści…kilka dni po naszym spotkaniu dostaliśmy informację, że Pan Richard, kierując się naszymi wskazówkami, odnalazł miejsce w Kołaczycach, gdzie przed laty mieszkał jego pradziadek oraz że bardzo dziękuje nam za chwile wzruszeń. Jego słowa „…czekałem na to wiele lat, jestem szczęśliwy…” są najpiękniejszym podziękowaniem.